Malinovą pamiętam jeszcze z czasów studiów, chodziliśmy do niej na przerwie. Później została zamknięta na czas remontu, a trafiłam do niej ponownie jakieś dwa lata temu. Od tamtej pory wpadamy do niej ze znajomymi często, bo zawsze znajdzie się okazja do spontanicznej okazji. Lody w Malinovej nie ustępują tym rodem z włoskiej lodziarni.
Pistacja smakuje orzeszkami - nie perfumami o zapachu pistacji, śmietankowe - śmietanką, że o sorbetach nie wspomnę, są po prostu rewelacyjne. Smaki zmieniają się w ciągu tygodnia, więc zawsze jest szansa na nowe doznania. Lodziarnia ma kilka przyjemnych stoliczków. Ale uwaga: o miejsce ciężko szczególnie w upalne dni.
Koniecznie odwiedźcie nawet jeśli wymagać to będzie wyprawy przez całą Warszawę.